piątek, 30 listopada 2012

Pierwszy sezon roweru miejskiego w Warszawie za nami










Pierwszy sezon roweru miejskiego w warszawie za nami

W sierpniu tego roku ruszył system pod wstępną nazwą „Warszawski rower publiczny”. Po trzech miesiącach jego oficjalna nazwa – czyli „Veturilo” – zagościła już na stałe w pamięci warszawiaków. Można nawet stwierdzić, że w mieście panuje swoista moda na miejską wypożyczalnie rowerową. Zaczyna się ostatni tegoroczny weekend, w którym będzie można poczuć wiatr we włosach na publicznym dwukołowcu.

Jak to się zaczęło?

źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Veturilo

W lutym tego roku, radni wprowadzili odpowiednie zmiany w statucie ZTM i zapisali środki na miejska wypożyczalnie rowerów w Wieloletnim Planie Finansowym. Całą inicjatywa miała mieć na celu zmniejszenie liczny aut w centrum Warszawy przy jednoczesnym przyczynieniu się do poprawy zdrowia poprzez korzystanie z roweru jako codziennego środka do szkoły i pracy.

Ogłoszono przetarg na operatora systemu. Konsorcjum, które okazało się być zwycięzcą będzie zarządzać rowerami do listopada 2016 roku i otrzyma za to sumę łącznie 19 mln złotych brutto.

Grosz do grosza i … mamy sporo rowerów!

Cała inicjatywa ma powstać stopniowo. W sierpniu 2012 roku uruchomionych zostało pierwszych 57 stacji Veturilo. Obsługiwały one łącznie 1000 rowerów. Rozmieszczono je na razie jedynie po lewej stronie Wisły a największy nacisk położono na obsługę centrum miasta, w którym zlokalizowana aż 31 wypożyczalni. 11 z nich powstało na Bielanach, 13 na Ursynowie i 2 na Wilanowie.

W przyszłym roku (planowany miesiąc to marzec) zostanie uruchomionych kolejnych 70 wypożyczalni. Tym razem system wkroczy na Pragę oraz poszerzy swoja ofertę w centrum miasta. W sumie do 2016 roku w mieście będzie działać co najmniej 125 stacji rowerowych, które obsługiwać będą 2100 pojazdów.

Dla porównania możemy zobaczyć iloma miejskimi rowerami mogą się poszczycić przykładowe europejskie metropolie i inne miasta w Polsce:
Paryż – 20 000 rowerów
Londyn – 6 000 rowerów
Barcelona – 6 000 rowerów
Wiedeń – 1 200 rowerów
Ryga – 140 rowerów
Wrocław – 300 rowerów
Poznań – 80 rowerów
źródło:http://www.gazetaecho.pl/veturilo-ruszy-
skromnie-na-tarchominie_62171
Pierwszy sezon z Veturilo za nami? Jak było?
Na oficjalnej stronie systemu znaleźliśmy informację, że od momentu uruchomienia miejskie rowery były wypożyczane już 250 tysięcy razy. Oznacza to, że każdy dwukołowy wehikuł był wypożyczony średnio prawie 250 razy. Veturilo zgromadziło również aż 46 tysięcy zarejestrowanych użytkowników. Miasto, operator a także większość mieszkańców Warszawy uważa start systemu za sukces. Można stwierdzić, że w stolicy zapanowała swoista moda na poruszanie się miejskim rowerem. Jednak jednym z celów systemu miało być zmniejszenie natężenia ruchu samochodowego w centrum Warszawy. Nie wydaje nam się aby został on zrealizowany. Uważamy, że do inwestycji w nowe pojazdy i nowe stacje powinny dołączyć plany rozbudowy ścieżek rowerowych, których w centrum miasta jest jak na lekarstwo. Po ulicach jeździ się niebezpiecznie ze względu na ogromną ilość samochodów, po chodnikach jazda jest prawie niemożliwa gdyż panuje tam bardzo duży ruch pieszych. Wydaje nam się, że gdyby drogi rowerowe pojawiły się w centrum, zniknęło by też niego sporo aut.
System powróci do nas 1 marca 2013 roku – niezależnie od pogoda jaka będzie wtedy panowała. My wypróbowaliśmy rowery Veturilo i jesteśmy z nich całkiem zadowoleni. Cieszymy się, że rowery maja przyszłość w Warszawie i trzymamy kciuki.
Tymczasem wracamy do intensywnej pracy. Jej efekty możecie zobaczyć na E-stojakinarowery.pl!

sobota, 24 listopada 2012

Skąd się wziął i jak powstawał rower?











Skąd się wziął i jak powstawał Rower?

W 1974 roku pośród notatek Leonarda Da Vinci znaleziono szkic wehikułu, wyraźnie przypominającego rower. Pojazd posiadał mechanizm korbowy, łańcuch i zębatkę no i najważniejsze – kierownice i dwa koła podzielone szprychami. Niestety rysunek pozostawał w ukryciu i nie miał nic wspólnego z powstaniem roweru prawie trzysta lat później. Leonardo! Jak mogłeś? Cieszylibyśmy się rowerami trzy wieki dłużej!

Wehikuł Leonarda Da Vinci
źródło: http://blog.mhmg.pl/bicykle-i/
W 1816 roku baron Karl von Drais de Sauerbrun zbudował maszynę napędzaną przez siłę kierowcy. Są to najstarsze odnalezione przekazy o rowerze. Maszyna była jednak dość prymitywna – aby się na niej poruszać trzeba było odpychać się nogami od podłoża. Wehikuł był również wyjątkowo ciężki, powodowało to, że nie rozwija zawrotnej prędkości – co najwyżej 10km/h. Oryginalny egzemplarz „biegmaszyny” (bo tak twórca nazwał swoje dzieło) zachował się do dziś i można go oglądać w muzeum w niemieckim Karlsruhe.


"Biegmaszyna"
źródło: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:ZweiRadMu
seumNSU_Draisine1.JPG&filetimestamp=20061230231345
Rower z układem napędowym zaistniał dopiero w 1839 roku w Szkocji, stworzony po latach prób przez kowala Kirkpatricka MacMillana. Pojazd nie miał jeszcze pedałów jakie znamy w dzisiejszym kształcie. Ciekawostką jest fakt, że w trakcie pierwszej podróży konstruktora tłum chętnych do oglądania pojazdu poturbował dziecko – pierwsza wyprawa rowerowa skończyła się więc dla MacMillana grzywną za zakłócanie porządku.

Rower MacMilana
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:MacMillan_Bicycle_Rev.jpg

Pedały pojawiły się w konstrukcjach roweru dopiero w 1861 roku za sprawą braci konstruktorów pochodzących z Francji. Napęd w tym pojeździe znajdował się w przednik kole. Rower w takim kształcie zaczynał zjednywać sobie wielu zwolenników i już w 1868 roku odbył się pierwszy wyścig rowerowy sponsorowany przez samego cesarza Napoleona III.

Michaux - pierwszy rower z pedałami
źródło: http://www.electric-bicycle-info.com/who-invented-the-bicycle.html

Mówiąc o historii roweru nie można nie wspomnieć o, tak zadziwiających nas w dzisiejszych czasach, rowerach z olbrzymim przednim kołem. Są one pomysłem brytyjskim, skonstruowanym przez Jamesa Starleya – nazwanego potem „ojcem przemysłu rowerowego” Przeciętna masa takiego roweru wynosiła 25-30 kilogramów. Osiągało się dzięki nim prędkość nawet 40 km/h. Samo ogromne koło mogło mieć nawet 150 cm średnicy i było dostosowane do długości nóg jeżdżącego. Starley zbudował też przekładnie dzięki której jeden obrót pedałami skutkował dwoma obrotami koła.

Rower Starleyaźródło: http://100comedyclips.blogspot.com/2012/06/bicycle-history.html
Wreszcie nadszedł czas na łańcuch. Dzięki niemu i przekładni, koła mogły zachować rozsądną wielkość jednocześnie pozwalając rozwijać duże prędkości. Pojawienie się łańcucha to rok 1873 (łańcuch napędza przednie koło) i 1879 (łańcuch wreszcie napędza tylnie koło). Następnymi innowacjami było dodanie przez weterynarza z Belfactu – Dunlopa – opony gumowej dzięki której jazda stała się o wiele wygodniejsza. W 1902 roku dorzucono do roweru zmianę biegów. Stało się to za sprawą Henrego Strumeya i Jamesa Archera. Trzybiegowa konstrukcja montowana w piaście ważyła mniej niż kilogram. Przerzutka przemieszczająca łańcuch po zębatkach nie zdała w tamtym czasie egzaminu. Zbyt duża ilość błota na ulicach uniemożliwiała jej poprawne działanie.

Rower Strumeya i Archera
źródło: http://rowerowytorun.com.pl/art/133/historia-roweru.html

I w ten oto sposób powstał rower jaki znamy i kochamy. Pojazd ten zawsze fascynował ludzi. Na początku miał zastąpić konia, później miał być alternatywą dla samochodów, na które mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi. Dziś, jako pojazd napędzany siłą ludzkich mięśni, jest przede wszystkim świetny do rekreacji i sportu, a jazda nim to sama przyjemność!

Wraz z ekipą E-stojakównarowery.pl znaleźliśmy dla was jeszcze dwa filmiki przedstawiające historię roweru prezentowaną przez łódzką grupę Bicykle.pl. Przyjemnego oglądania! 




sobota, 17 listopada 2012

Rower uchwycony na filmowej taśmie











Rower uchwycony na filmowej taśmie

Tytuł posta tylko w przenośni oddaje to czego będzie dotyczył. Amatorskie filmy, które kręci się w dzisiejszych czasach z żadną taśmą nie mają nic wspólnego, nie znaczy to jednak, że nie są w stanie oddać magii sytuacji. Ekipa E-stojakównarowery.pl przedstawia wam subiektywny przegląd najlepszych filmików rowerowych z serwisu YouTube.

Zacznijmy od rowerowego geniusza Danny’ego MacAskill’a znanego również jako „Danny MegaSkill”. Filmiki z udziałem podopiecznego firmy RedBull znane są z tego, że pokazują nie tylko niesamowite rowerowe tricki w jego wykonaniu, ale również ukazują piękno Szkocji – kraju z którego Danny pochodzi.

„Way Back Home” zasłużyło na miano prawdziwego arcydzieła. Niesamowite rowerowe sztuczki pokazane są na tle zachwycających szkockich krajobrazów. Efektu dopełnia genialnie dobrana muzyka.


Kolejny film „Inspired Bicycles” to kolejny pokaz niesamowitych możliwości Dannego zaserwowanych w naprawdę ładnym wydaniu.


W filmiku „Industrial Revolutions” Danny próbuje się zmierzyć z industrialną częścią swojego miasta. Po raz kolejny dla niego i jego roweru nie ma żadnych przeszkód. 



Kolejne dwa filmiki pochodzą z największej imprezy związanej z rowerami na świecie – Tour de France. Ogromne pieniądze i jeszcze większy prestiż sprawiają, że zawodnicy są w stanie poświecić naprawdę wiele aby choćby raz w życiu zdobyć żółtą koszulkę lidera. Nie dla każdego jednak te marzenia mogą doczekać się spełnienia.

Na pierwszym filmiku uchwycony został upadek hiszpańskiego zawdnika, Joseby Beluki, z 2003 roku. Na drugim widać jak w roku 2012 belgijski kolarz Philipe Gilbert zderza się na trasie wyścigu z psem przybłędą.





„Chain vs Chain” („Łańcuch kontra łańcuch”) to zdecydowanie jedno z ciekawszych dzieł rowerowej kinematografii. Być może nie jest arcydziełem, scenariusz wymagałby co najmniej kilku poprawek a może w ogóle ponownego przemyślenia. Ale czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Poza tym filmik ten umacnia nas w przekonaniu, że warto szlifować swoja rowerową formę. Chociażby w razie ataku szalonego mordercy uzbrojonego w piłę łańcuchową :)



W naszej kompilacji nie mogło zabraknąć prostego filmiku, który pokazuje jakie niesamowite rzeczy można wyczyniać z rowerem. Jazda na rowerze jest nudna? Zobaczcie co można zrobić z rowerem nie wyjeżdżając poza obręb boiska szkolnego.


Oczywiście życie rowerzysty to nie tylko piękne widoki, niesamowite umiejętności i wiatr we włosach. Czasami zdarzają się również upadki. Jeśli lubisz patrzeć jak cierpią inni, ten filmik jest dla Ciebie!


Ostatni filmik, który wybraliśmy do tego przedziwnego zestawienia to nasz zdecydowany faworyt. Rower w fantastyczny sposób daje szczęście ludziom od 9 do 99 roku życia. Przed 9 rokiem życia jest zaś magicznym pojazdem dzięki któremu wszystko jest możliwe!









piątek, 9 listopada 2012

Rowerem w deszczu










Rowerem w deszczu

Panująca aura jest najlepszą dla nas inspiracją w kwestii pisania dla was tego bloga. Niedawno pisaliśmy o tym jak jeździć na rowerze gdy jest naprawdę zimno. Dziś spoglądając za okno z biura E-stojakównarowery.pl postanowiliśmy przypomnieć wam o kilku sprawach, które ułatwią wam poruszanie się na rowerze w deszczu. Ani wy, ani wasz rower nie jesteście z cukru – zatem w drogę!


źródło: http://www.crestock.com/blog/photography/contest2007/entry.aspx?id=3833
Jazda na rowerze w deszczu może być naprawdę wyzwalająca – a rowerzyści to grupa, która szczególnie upodobała sobie poczucie wolności. Nie warto więc bać się deszczu! Jeśli choć raz zdobędziesz się na odwagę to już nigdy żadna aura nie będzie dla ciebie przeszkodą. W deszczu ulice miast wyglądają jeszcze bardziej ponuro niż zazwyczaj, gigantyczne kolejki samochodów robią wrażenie wyjątkowo żałosnych kiedy są zalewane hektolitrami wody, w komunikacji miejskiej tłoczą się tłumy bojących się kropel wody. Rowerzysta może być obok tego wszystkiego – mknąć przez rześki, pachnący deszczem świat. Jest kilka kwestii o których należy pamiętać przed wyruszeniem na trasę w czasie deszczu – wyposarzenie naszego roweru, nasz strój i technika jazdy.

Wyposażenie roweru

Najważniejszym elementem wyposażenia roweru będą oczywiście błotniki. Zainwestujmy w te najbardziej kryjące. Możemy upolować parę już nawet za 20 zł! Są one niezbędnym elementem wyposażenia naszego roweru w deszczu. Ochronią nam plecy, krzyż, siedzenie oraz wewnętrzną stronę ud przed zachlapaniem. Możemy także doposażyć nasz pojazd w boczne osłonki na koła – często spotykane w damskich holendrach. Dzięki nim będziemy mogli nawet w czasie deszczu przewozić ładunek na bagażniku, bez obawy przemoczenia go. Rowerzysta nie musi mieć włączonego oświetlenia całą dobę, ale w deszczu widoczność może być mała i wtedy naszym obowiązkiem jest jazda z oświetleniem. Dobrym pomysłem jest też założenie odblasków na nadgarstki – pomogą one innym uczestnikom ruchu zauważyć, że sygnalizujemy skręt. Woda może uszkodzić nam prądnice i inne kable – należy więc dodatkowo je zabezpieczyć. Przydatnym elementem wyposażenia roweru w czasie deszczu będzie również… reklamówka foliowa :) Będziemy mogli osłonić nią siodełko kiedy zostawimy rower na parkingu – siedzenie na mokrym raczej skutecznie zniechęci nas do przyszłych wojaży deszczowo-rowerowych.

Nasz strój

źródło: http://www.wanderingeducators.com/artisans/photographer-
month/photographer-month-sherry-ott.html
Jazda w parasolką w ręce może wydawać się bardzo efektowna ale na dłuższą metę nie jest to komfortowe rozwiązanie :) Na mżawkę wystarczy przeciwdeszczowa kurtka wiatrówka. Kiedy deszcz zaczyna się robić rzęsisty musimy zaopatrzyć się w odpowiednia zbroje do walki z nim. Najlepszym rozwiązaniem będzie ponczo rowerowe – takie, które ochroni nas od kolan aż po czubek głowy zasłaniając dodatkowo kierownice. Z takiego poncza wystają nam tylko ręce od wysokości łokcia. Dzięki niemu będzie nam sucho i przytulnie. Jego minusem jest to, że ogranicza lekko nasze ruchy i stawia duży opór powietrzu. Na ryku dostępne są również, zapinane na suwak czy rzepy, osłonki na nogawki i buty. Tak ubrani dojedziemy wszędzie suchutcy!

Technika jazdy

W czasie deszczu droga hamowania znacznie się zwiększa. Pamiętajmy o tym zawsze dla bezpieczeństwa naszego i innych. Nawierzchnia również może okazać się zdradliwa w niesprzyjających warunkach. Szyny tramwajowe, błoto, liście – wszystko to może się przyczynić do poślizgów i wypadku. Szczególną uwagę powinniśmy zwrócić na kałuże. Najlepiej w ogóle przez nie nie przejeżdżać. Nie chodzi tu tylko oto aby się nie zachlapać – nigdy nie możemy mieć pewności jak głęboka jest dziura w której powstała kałuża ani czy nie kryja się w niej żadne dodatkowe niespodzianki. Wjeżdżając z impetem w zbyt głęboką kałuże możemy sobie uszkodzić koło, a nawet cały rower. Jeśli już musimy przez jakąś przejechać, znacznie zwolnijmy. Jeżdżąc po ulicy róbmy to w taki sposób, aby samochody nie wymuszały na nas jazdy przy samej krawędzi jezdni – tam zazwyczaj jest najwięcej nierówności i przeszkód.

Warto również pamiętać, że w świetle obowiązujących przepisów, kiedy warunki atmosferyczne są niesprzyjające, rowerzysta ma prawo poruszać się po chodniku!

A oto przykład, że deszcz nie jest dla rowerzysty żadnym przeciwwskazaniem. Prosto z Holandii: 


sobota, 3 listopada 2012

Jak przygotować swój rower do zimowego snu?










Jak przygotować swój rower do zimowego snu?

Nie każdy rowerzysta decyduje się na późno jesienne i zimowe przejażdżki. Dla większości z nas rower jest przyjemnością sezonową – praktykowaną tylko kiedy warunki atmosferyczne są sprzyjające. Jak zadbać o nasz sprzęt, żeby na wiosnę nie musieć się martwić o jego przydatność do jazdy. Tym razem ekipa E-stojakównarowery.pl przedstawia porady, dla tych, których rowery zapadają w sen zimowy.

Zniesienie roweru do piwnicy nie wystarczy!

źródło: http://blogrowerowy.pl/newsletter/konserwacja-roweru/
Najważniejsze jest aby przed odłożeniem w kąt naszego dwukołowego wehikułu wykonać kilka prostych czynności konserwujących. Przede wszystkim rower musi być czysty! Oczyszczamy go z wszelkiego błota i zachlapań. Regulujemy przerzutki i hamulce. Czyścimy łańcuch, miejsca na lakierze w których pojawiły się ubytki pokrywamy olejem. Jeśli nie wiemy jak wykonać te wszystkie czynności samodzielnie, możemy oddać rower do serwisu lub też włączyć do pomocy internet. Sprawdziliśmy – instrukcje krok po kroku znajdują się w sieci. Dopilnowanie tych czynności sprawi, że kiedy nadejdzie pierwszy ciepły dzień, będziemy mogli wskoczyć na nasz rower bez zastanowienia!



Gdzie go przechować?

Zdecydowanie w najlepszej sytuacji są właściciele domków jednorodzinnych. Rower można zostawić w garażu lub na strychu. Całą zimę będziemy mieli pewność, że jest on bezpieczny przed kradzieżą. Właściciele mieszkań w blokach zniosą swoje rowery do piwnic. Warto wtedy zadbać o zabezpieczenie zarówno naszego pojazdu jak i drzwi do piwnicy. Rower można np. dodatkowo przyczepić do ściany czy piwnicznej półki. Ważne jest żeby miejsce w którym zostawiamy rower na całą zimę nie było nadmiernie wilgotne – może to spowodować korozję łańcucha rowerowego, której trudno będzie się pozbyć. Zainwestujmy więc w pokrowiec na rower (wydatek rzędu 100 -150 zł), uchroni on nasz sprzęt przed niekorzystnymi warunkami.

źródło: http://www.treehugger.com/interior-design
/another-way-hang-bike-wall-bike-hook.html
Właściciele mieszkań bez piwnic mogą również zamontować w swoich „m” haki, przeznaczone specjalnie do przechowywania rowerów. Jeśli mamy wolną ścianę, np. w przedpokoju, nasz rower może na niej zawisną i spokojnie doczekać do wiosny. Wybór miejsca na zawieszenie roweru należy dobrze przemyśleć – nie chcemy w końcu wściekać się na nasz dwukołowy wehikuł przez całą zimę:)

Jeśli naprawdę nie mamy już miejsca na swoim mieszkaniu, ani nie możemy podrzucić roweru rodzinie na przechowanie warto zastanowić się nas skorzystanie z przechowywali rowerowych. Tego typu miejsc powstaje coraz więcej – w Warszawie koszt takiej usługi kształtuje się w granicach od 30 do 50 zł za miesiąc – w zależności od opcji, którą sobie wybierzemy (możemy wybrać dodatkowe serwisowanie, odebranie a potem dowóz roweru z powrotem do naszego mieszkania).

W śród internautów panuje zgoda – najgorszą z możliwych opcji przezimowania roweru jest pozostawienie go na balkonie. Woda i niskie temperatury mogą bezpowrotnie uszkodzić łańcuch roweru oraz inne jego części. Prawdopodobnie nawet najlepsza plandeka nie będzie w stanie temu zapobiec. Warto więc przemyśleć takie rozwiązanie jeśli naprawdę uwielbiamy swój rower i nie chcemy być zmuszeni rekonstruować go na wiosnę.